Czwartkowe publikacje gorszych niż się spodziewano danych, dotyczących między innymi sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej oraz wykorzystania mocy produkcyjnych w amerykańskiej gospodarce, poprawiły humor inwestorom. Indeksy na nowojorskim parkiecie poszły w górę o 1 proc., powstrzymując trwającą od kilku dni przecenę akcji. Złe informacje makroekonomiczne oddalają perspektywę podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, a mechanizm ten przypomina, jak duże znaczenie dla sytuacji na rynkach finansowych wciąż ma polityka pieniężna. Jej narzędzia powinny służyć przede wszystkim wspieraniu wzrostu gospodarczego i w ten sposób oddziaływać na rynki, a nie przyczyniać się do pompowania notowań instrumentów finansowych. Od pewnego czasu wyraźnie widać, że banki centralne są coraz mniej skuteczne w realizacji tego głównego zadania. Ta obserwacja w dłuższym terminie może być źródłem rosnącego niepokoju inwestorów. Na razie jednak dominuje podejście „tu i teraz”, a każde odroczenie trudnych decyzji o stopniowym odłączaniu monetarnej kroplówki jest przyjmowane z ulgą. Rynki liczą więc przed środowym posiedzeniem Fed, że jeszcze i tym razem im się uda.