Kwiecień był kolejnym – po styczniu – znakomitym miesiącem na polskiej giełdzie. W porównaniu z pierwszym miesiącem roku widać jednak kilka znaczących różnic. Wtedy wyróżniały sią na plus najmniejsze spółki, które wzrosły ponad 10%, ale generalnie cała giełda ruszyła z początkiem roku bardzo mocno do przodu. Obecnie wzrosty dotknęły głównie segment największych spółek (WIG20 wzrósł ponad 9%, podczas gdy np. sWIG80 „tylko” o 4,4%). Co ważniejsze jednak, wtedy, w styczniu inwestorzy gremialnie „rzucili się” na akcje nie tylko w Polsce, ale w całej Europie i za oceanem. Silne, kilkuprocentowe wzrosty indeksów były normą. W kwietniu polska giełda wyróżniała się już zdecydowanie na plus. Zarówno w Europie jak i w USA indeksy rosły, ale jedynie w granicach 1-2%. Kwietniowa siła polskiego parkietu, to przede wszystkim konsekwencja napływu środków inwestorów zagranicznych. Ich wpływ można było zaobserwować nie tylko w wycenach akcji, ale również na rynku długu, gdzie rentowności polskich 10-latek zeszły poniżej 5,9%. Z kolei złotówka umocniła się do dolara z 4,31 do 4,16 PLN/USD. W naszej opinii, o ile nie będzie zaskakująco złych danych zza naszej wschodniej granicy, napływ kapitału zza granicy powinien być kontynuowany. To z jednej strony efekt znaczącego spadku ryzyka inwestycyjnego w całej Europie i powolnego powrotu kapitału do bardziej ryzykownych aktywów, a z drugiej efekt „przyzwyczajenia” do wojny na Ukrainie i postrzegania Polski jako kraju przyfrontowego. Warto też mieć na uwadze rosnący wpływ PPK, szczególnie po ostatnim losowaniu popyt z tego segmentu rynku będzie coraz bardziej zauważalny na rynku. W konsekwencji maleje dyskonto z jakim handlowane są polskie akcje. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że korekta jest zawsze możliwe, chociaż w naszej ocenie trend wzrostowy rozpoczęty w październiku ubiegłego roku jest obecnie nie zagrożony.
Michał Szukalski
Doradca Inwestycyjny AgioFunds TFI SA