Spowolnienie, wyraźnie widoczne w gospodarce strefy euro, a w szczególności w Niemczech, powoli zaczyna przekładać się na sytuację w naszym kraju. Jednak u nas ma ono zdecydowanie mniejszą skalę i wszystko wskazuje na to, że nie zachwieje zbyt mocno koniunkturą. Prognozy, zarówno te autorstwa międzynarodowych instytucji finansowych, jak i pochodzące ze źródeł oficjalnych, jak na przykład NBP, wskazują na obniżenie się dynamiki PKB w najbliższych dwóch latach do poziomu 3,3-3,6 proc. Takiego tempa wzrostu i to w fazie spowolnienia, mogłoby nam pozazdrościć większość krajów i może ono okazać się w nadchodzących latach atutem w pozycji Polski na światowej mapie zainteresowania globalnych inwestycji kapitałowych. Historia dowodzi, że po okresach osłabienia aktywności na danym rynku, a takiego zjawiska warszawski parkiet doświadcza już drugi rok z rzędu, przychodzi czas powrotu do łask. Wystarczy przypomnieć sobie przekraczający 26 proc. wzrost WIG20 w 2017 r.
Spowolnienie gospodarcze, choć zwykle nie jest najlepszym okresem dla notowań ryzykownych aktywów, wcale nie musi oznaczać ich unikania. Poza wspomnianą szansą na odzyskanie przez nasz rynek względnej siły i odrobienie straconego dystansu, warto zwrócić uwagę na fakt, że giełdy dyskontują rozwój sytuacji w przyszłości. Ten zaś, zarówno w wymiarze lokalnym, czyli polskim, jak i globalnym, nie rysuje się niepokojąco, w tym sensie, że nie widać zagrożenia kryzysem finansowym, a ewentualna recesja będzie raczej łagodna i krótkotrwała. Nie można wykluczyć, że strefa euro i Niemcy najgorsze mają już za sobą, a większe osłabienie koniunktury w Stanach Zjednoczonych wcale nie jest przesądzone, zaś obawy dotyczące wystąpienia recesji są zbyt pesymistyczne. Nastroje na rynkach finansowych mogą się więc dość szybko poprawić, zaś biorąc pod uwagę obecne rekordowe poziomy indeksów na Wall Street i mocne tegoroczne zwyżki na większości giełd rozwiniętych, kolejne miesiące mogą stać pod znakiem silniejszych wzrostów na rynkach wschodzących, w tym na warszawskim parkiecie.
Spośród czynników lokalnych, warto zwrócić uwagę na bardzo interesujące zjawisko, które w przekazach medialnych pozostało nieco w cieniu słabszych danych makroekonomicznych. Według informacji GUS, po trzech kwartałach obecnego roku dynamika inwestycji w firmach zatrudniających minimum 50 osób wyniosła 16 proc., a więc była wyraźnie wyższa niż 11,9 proc. wzrost zanotowany w tym samym czasie rok wcześniej. Warto również zauważyć, że inwestycje przyspieszyły bardzo mocno nie tylko w wielkim przemyśle, na przykład w energetyce i ciepłownictwie, ale także w przetwórstwie przemysłowym. Widać więc, że firmy nie obawiają się zbyt mocno gospodarczego spowolnienia, a dokonywane inwestycje i ich przyszłe efekty mogą zdecydowanie złagodzić wpływ dekoniunktury w otoczeniu zewnętrznym.