Dość obszerna jeszcze kilka miesięcy temu lista obaw, trapiących inwestorów, nieustannie się kurczy. Znikły z niej najpoważniejsze zagrożenia upatrywane w sferze polityki, poprawia się koniunktura gospodarcza, a prognozy są coraz bardziej optymistyczne. Dotyczy to zarówno wydarzeń w skali globalnej, jak i krajowej. Tymczasem, na rynkach finansowych nie tylko nie widać euforii, ale daje się dostrzec tendencję unikania ryzyka. Co prawda, indeksy na głównych giełdach światowych trzymają się w okolicy historycznych rekordów, a parkiety większości emerging markets także radzą sobie całkiem dobrze, to jednak trudno mówić o zdecydowanym ruchu w górę, a raczej o wyhamowaniu impetu hossy. Jednocześnie powodzeniem inwestorów cieszą się najbardziej bezpieczne aktywa, o czym świadczy spadająca rentowność obligacji. O ile w przypadku polskich papierów skarbowych taka tendencja wydaje się uzasadniona w kontekście deklaracji Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie jeszcze przez kilka dobrych kwartałów, to sytuacja, w której Fed już po raz kolejny zaostrza swoją politykę i zapowiada redukcję portfela obligacji, a ceny amerykańskich papierów dłużnych idą w górę, wydaje się co najmniej nietypowa. Podobnie jest w przypadku naszego kontynentu, gdzie co prawda Europejski Bank Centralny podtrzymuje łagodne nastawienie, ale rynki spodziewają się rychłej, choć niezbyt radykalnej zmiany w tym zakresie, będącej konsekwencją poprawy w gospodarce strefy euro.
Można powiedzieć, że inwestorzy znaleźli się w dość komfortowej sytuacji, w której zyski przynoszą zarówno akcje, jak i obligacje, choć oczywiście w różnej skali. Tak sielanka nie będzie jednak trwać wiecznie, więc w obliczu prawdopodobnych zmian tym bardziej warto korzystać z dywersyfikacji portfela, mając na względzie możliwość jego przemodelowania, gdy zajdzie potrzeba.