W ostatnich dniach na światowym rynku długu wyraźnie widoczna jest przecena, w wyniku której w górę idzie rentowność obligacji skarbowych. W niektórych przypadkach ruch ten jest dość dynamiczny. Powszechny charakter tego zjawiska wskazuje na wspólną przyczynę, która z nim stoi. Nietrudno się domyślić, że jest nią zbliżające się posiedzenie Fed i bliskie pewności przekonanie, że dojdzie na nim do podwyżki stóp procentowych. W takiej sytuacji jest rzeczą naturalną, że rentowność papierów dłużnych dostosowuje się do nowych warunków, które niebawem staną się faktem. Jak się okazuje, ta tendencja jest jednak znacznie silniejsza w przypadku obligacji krajów europejskich, niż papierów amerykańskich, na które decyzja Fed powinna mieć największy i najbardziej bezpośredni wpływ. Bardziej nerwową wyprzedaż obligacji europejskich można jednak dość łatwo tłumaczyć obawami przed zbliżającymi się wyborami w Holandii i we Francji. Znacznie trudniej wyjaśnić powody, dla których tej światowej i europejskiej tendencji nie poddają się polskie obligacje. Rentowność naszych skarbowych papierów dziesięcioletnich idzie wyraźnie w dół. Jeszcze pod koniec lutego sięgała ona prawie 3,9 proc., podczas gdy w ostatnich dniach spadła do 3,7 proc. Świadczy to nie tylko o tym, że inwestorzy, którzy tak chętnie kupowali je w trakcie tegorocznych przetargów po znacznie niższych cenach, nie mają zamiaru się ich pozbywać, ale także o tym, że wciąż nie brakuje amatorów pragnących mieć je w portfelach.