Trwający od lutego wzrost cen polskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych sprowadził ich rentowność z prawie 3,9 do 3,3 proc. To zjawisko pokazuje, że nie należy przedwcześnie skreślać żadnej klasy instrumentów finansowych z pola inwestycyjnych zainteresowań, tym bardziej w czasach, gdy coraz trudniej przewidywać nadchodzące tendencje, a sytuacja na rynkach ulega częstym zmianom pod wpływem różnego rodzaju czynników. Najlepszym rozwiązaniem pozostaje dywersyfikacja, nie tylko zabezpieczająca portfel przez ryzykiem i nieoczekiwanymi perturbacjami, ale także umożliwiająca wzrost jego wartości w każdych warunkach. Z nieprzewidywalnością należy się liczyć także w najbliższej przyszłości. Coraz lepsze prognozy dla polskiej gospodarki, płynące także ze strony agencji ratingowych i międzynarodowych instytucji finansowych, które jeszcze niedawno były naszą sytuacją zaniepokojone, powinny przemawiać za kontynuacją umocnienia złotego i wzrostem cen papierów skarbowych. To jednak niejedyny i nie najważniejszy czynnik, wpływający na polską walutę i obligacje. O wiele bardziej istotna może się okazać polityka pieniężna głównych banków centralnych świata. Amerykańska rezerwa federalna konsekwentnie realizuje cykl podwyżek stóp procentowych i coraz poważniej zastanawia się nad odchudzeniem swojego bilansu, co będzie miało wpływ na globalny rynek obligacji. Europejski Bank Centralny będzie musiał wkrótce zmierzyć się z decyzją o ograniczeniu skupu aktywów. Także nasza Rada Polityki Pieniężnej niebawem może zaostrzyć ton, a perspektywa wzrostu stóp procentowych może się wyraźnie przybliżyć. W obliczu tych zmian warto być przygotowanym na każdą okoliczność.