Notowania polskich obligacji skarbowych wciąż pozostają pod wpływem sytuacji na światowym rynku długu, jednak zaskakująco mocny spadek inflacji zdołał zahamować spadek cen, choć prawdopodobnie nie na długo. Od końca lutego do połowy czerwca ceny naszych obligacji dziesięcioletnich szły zdecydowanie w górę, sprowadzając rentowność z prawie 3,9 proc. do 3,1 proc. Ten ruch można wiązać z informacjami o dobrej kondycji finansów państwa, zapowiedziami Rady Polityki Pieniężnej utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie jeszcze przez kilka kwartałów, prawdopodobnie do końca 2018 r. oraz z napływem globalnego kapitału na rynku wschodzące.
Warto jednak zwrócić uwagę, że polskie dziesięciolatki podążały jednocześnie za obligacjami amerykańskimi, których rentowność zniżkowała w tym samym czasie z ponad 2,6 proc. do 2,13 proc., a także na to, że w obu przypadkach zwrot tendencji nastąpił niemal w tym samym momencie. Od drugiej połowy czerwca rentowność amerykańskich i niemieckich papierów zaczęła iść w górę, a za tym ruchem podążyły polskie obligacje. Ta zbieżność została przerwana w dniu, w którym GUS poinformował, że według wstępnego szacunku dynamika wzrostu wskaźnika cen konsumpcyjnych obniżyła się w czerwcu do 1,5 proc. z majowego poziomu sięgającego 1,9 proc. Ta informacja dostarczyła dodatkowych argumentów Radzie Polityki Pieniężnej i oddaliła perspektywę podwyżki stóp procentowych. Mając na uwadze wspomnianą wcześniej korelację, należy się jednak spodziewać że rentowność polskich obligacji skarbowych w dłuższym horyzoncie będzie podążać za rentownością ich amerykańskich odpowiedników. Uwzględniając zaś kierunek polityki pieniężnej prowadzonej Fed, oznacza to raczej spadek cen, a więc wzrost rentowności.