Marzec przyniósł niewielkie spadki głównych indeksów warszawskiego parkietu, które nie zachwiały jednak w najmniejszym stopniu perspektywami naszego rynku. Ciekawostką może być fakt, że korekta wystąpiła mimo dobrych nastrojów zarówno na największych giełdach światowych, jak i na emerging markets.
W marcu WIG20 i WIG poszły w dół o 0,7 proc. Biorąc pod uwagę wcześniejszy dynamiczny ruch w górę, korektę można określić mianem symbolicznej. Realizacja zysków zaczęła się dopiero w drugiej połowie miesiąca, po zaatakowaniu przez indeks największych spółek 2300 punktów i 60 tys. punktów przez wskaźnik szerokiego rynku, a więc poziomów mających raczej charakter psychologiczny, niż istotnych z technicznego punktu widzenia. Niewielka skala spadku nie zdołała doprowadzić do pojawienia się jakichkolwiek sygnałów skłaniających do niepokoju i zwiastujących pogłębienie przeceny, choć miejsca do bezpiecznego rozwinięcia korekty jest jeszcze sporo. Do tezy, że mamy do czynienia z naturalnym zjawiskiem realizacji zysków, skłania fakt, że korekta rozpoczęła się bez żadnego istotnego negatywnego impulsu. Z pewnością ani powodem, ani pretekstem nie mogły się stać czynniki fundamentalne. Większość spółek, w tym także tych największych, raportowała poprawę wyników finansowych, a perspektywy polskiej gospodarki rysują się zdecydowanie optymistycznie. Tempo wzrostu PKB w tym roku z pewnością będzie wyższe niż w 2016 r., nic też nie wskazuje na napięcia w sferze finansów państwa. Pozytywne zjawiska dostrzegają coraz częściej zagraniczne ośrodki analityczne, podwyższając prognozy oraz zarządzający aktywami, wyrażając się pozytywnie o naszej gospodarce i rynku. Poprawę postrzegania Polski potwierdza także zachowanie się złotego i obligacji skarbowych. Złoty od początku roku należy do grupy najlepiej radzących sobie walut, korzystając z pozytywnego nastawienia inwestorów do rynków wschodzących. Pod koniec marca dolar był najtańszy od pięciu miesięcy i aż o 34 grosze tańszy niż w połowie grudnia ubiegłego roku. Kurs euro osiągnął poziom najniższy od listopada 2015 r. Rentowność polskich dziesięcioletnich papierów skarbowych w ciągu miesiąca spadła z prawie 3,9 do 3,47 proc. Na tym tle niewielka słabość indeksów warszawskiego parkietu wyglądała wręcz nienaturalnie.
Nienaturalnie także w porównaniu do sytuacji na głównych parkietach europejskich, gdzie indeksy we Frankfurcie i Paryżu zwyżkowały po 4-5 proc. Można przypuszczać, że hamująco na zwyżkę naszych wskaźników wpływało nieco gorsze zachowanie giełdy nowojorskiej, gdzie nastroje nie były najlepsze, szczególnie od momentu porażki Donalda Trumpa w kwestii zmian w systemie ubezpieczeń zdrowotnych, stawiającej pod znakiem zapytania szybką realizację pozostałych jego planów. To jednak nie Wall Street, lecz rynki wschodzące są benchmarkiem dla naszych indeksów. Tymczasem MSCI Emerging Markets od drugiej dekady marca radził sobie bardzo dobrze, rosnąc w skali miesiąca o prawie 4 proc. i kończąc go na poziomie najwyższym od połowy 2015 r. Warto jednak zwrócić uwagę, że słabości naszego WIG20 towarzyszył także sięgający 1,3-1,5 proc. spadek indeksów giełd w Budapeszcie i Bratysławie.
Spośród czynników wewnętrznych, warto zwrócić uwagę na słabszą postawę sektora energetycznego oraz banków. W przypadku tego pierwszego powodów należy szukać w kontynuacji zaangażowania w proces dokapitalizowania Polskiej Grupy Górniczej oraz znikającej perspektywy wypłaty dywidendy. Ten drugi czynnik ma także zastosowanie w odniesieniu do przedstawicieli sektora finansowego. Jeśli dodać do tego sięgające 10 proc. spadki notowań akcji KGHM i JSW, trudno się dziwić słabszej postawie indeksu naszych największych firm. Zjawisko realizacji zysków znacznie mocniej było widoczne w przypadku segmentu średnich spółek. mWIG40 stracił w marcu 2 proc. Tu zagrożenie pogłębieniem przeceny wydaje się nieco większe, ale także daleko jeszcze do pojawienia się obaw dotyczących zmiany głównego trendu. Charakterystycznym zjawiskiem w przypadku wielu spółek był brak pozytywnej reakcji kursu na informacje o dobrych wynikach finansowych, czy wręcz wykorzystywanie publikacji raportów do pozbywania się akcji. O ile można tego typu zjawisko racjonalnie wyjaśnić, to jednocześnie trudno obawiać się, że doprowadzi ono do negatywnych konsekwencji w dłuższym horyzoncie. Na poszukiwanie zysków w mniej wyeksploatowanych obszarach rynku wskazuje natomiast bardzo dobre zachowanie indeksu najmniejszych spółek. sWIG80, odmiennie niż pozostałe indeksy, zyskał w marcu ponad 3 proc., zaliczając jedynie krótką korektę w pierwszej połowie miesiąca i kończąc go na poziomie zbliżonym do niedawnego lokalnego szczytu.