Wtorkowe wystąpienie Janet Yellen przed senacką komisją, nieoczekiwanie przyniosło ważne deklaracje dotyczące amerykańskiej polityki pieniężnej. Po okresie wątpliwości co do tego, czy Fed rzeczywiście gotowy jest do trzech podwyżek stóp procentowych w tym roku, wcześniejsze deklaracje w tym zakresie zyskały wyraźne potwierdzenie, choć w sposób pośredni. Yellen nie określiła ile może być podwyżek, ani nie przybliżyła ewentualnego ich terminu, jednak oświadczyła, że zwlekanie z tym byłoby nieroztropne i mogłoby w przyszłości skutkować znacznym przyspieszeniem tempa zaostrzania polityki pieniężnej, niekorzystnym zarówno z punktu widzenia gospodarki, jak i sytuacji na rynkach finansowych. Jeszcze bardziej istotna wydaje się zapowiedź rychłego rozpoczęcia dyskusji na temat stopniowego redukowania sumy bilansowej Fed, rozdętej w wyniku skupowania obligacji, choć jednocześnie Yellen uspokoiła, że proces ten nie będzie wykorzystywany jako narzędzie polityki Fed. Takie zestawienie wypowiedzi wygląda na próbę przetestowania reakcji inwestorów.
Na razie test przebiega bardzo spokojnie. Nowojorskie indeksy nie przerwały zwyżkowej serii, prowadzących je na kolejne historyczne szczyty notowań. Dolar jednak wyraźnie zyskiwał na wartości, zyskując dodatkowy napęd do kontynuacji rozpoczętej na w pierwszych dniach lutego tendencji. Taniały także amerykańskie obligacje skarbowe, powodując wzrost rentowności papierów dziesięcioletnich w okolice 2,5 proc. Warto bacznie obserwować, jak będą zachowywać się główne segmenty rynku finansowego w najbliższym czasie, by nie przegapić momentu, w którym może dojść do istotnych zmian sytuacji. Wydaje się jednak, że nie nastąpi to wcześniej, nim ogłoszony zostanie zapowiadany szumnie przez Donalda Trumpa plan obniżenia podatków.