Obserwując przepływy kapitału między poszczególnymi segmentami rynku finansowego i rodzajami aktywów, wciąż widoczna jest wyraźna niechęć do podejmowania ryzyka, które jest ceną za szansę osiągnięcia wyższego zysku. Najbardziej aktywnych i świadomych inwestorów indywidualnych na krótko do kupna akcji zachęciła trwająca na warszawskiej giełdzie od listopada ubiegłego roku do maja fala wzrostów. Jednak już pierwsze sygnały wyhamowania jej impetu ograniczyły napływ kapitału do funduszy akcyjnych. Przesuwanie oszczędności z lokat bankowych rozpoczęło się mniej więcej rok temu, a na sile przybrało dopiero w ostatnich miesiącach, wraz z pojawieniem się inflacji. Ten najbardziej konserwatywny kapitał kieruje się w pierwszej kolejności do instrumentów o zbliżonym do lokat, a więc niskim profilu ryzyka. Stąd też wzrost zainteresowania obligacjami skarbowymi, nieruchomościami i funduszami rynku pieniężnego. Obecnie zaczyna być dostrzegalna druga faza wędrówki w poszukiwaniu większych zysków. Powoduje ona przesuwanie kapitału z funduszy gotówkowych i pieniężnych do obligacyjnych, w szczególności zaś nie skarbowych, czyli papierów dłużnych firm. Jak wynika z danych Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, do tych ostatnich napłynęło w czerwcu netto 570 mln zł, ponad dwukrotnie więcej niż do funduszy gotówkowych i rynku pieniężnego. Jednocześnie powoli, lecz systematycznie od początku roku napływa kapitał do funduszy mieszanych, głównie stabilnego wzrostu, a więc takich, które jedynie część środków lokują w akcje. Jeśli tendencje te będą kontynuowane, a wszystko na to wskazuje, wkrótce powinniśmy odnotować wzrost zainteresowania strategiami bardziej ukierunkowanymi na rynek akcji. Impulsem wyzwalającym ten przepływ powinna być wyraźna zwyżka giełdowych indeksów, której można spodziewać się po wakacjach.