Po kilku słabych miesiącach, nastroje na warszawskiej giełdzie zdecydowanie się poprawiły. Dynamiczny wzrost indeksu największych spółek i wskaźnika szerokiego rynku to dobry prognostyk na dalszą część roku.
Zamiast najbardziej prawdopodobnego scenariusza wakacyjnego marazmu, lipiec nieoczekiwanie okazał się okresem największego wzrostu głównych indeksów warszawskiego parkietu od wielu miesięcy. Sięgający 7,8 proc. wzrost WIG20 to wynik najlepszy od kwietnia 2017 r., a wynosząca 7,2 proc. zwyżka WIG jest rezultatem najwyższym od marca 2016 r. Jednocześnie oba indeksy znalazły się w gronie najsilniej rosnących wśród światowych giełd, ustępując jedynie wskaźnikom z Argentyny i Brazylii oraz dublując punkt odniesienia, czyli MSCI Emerging Markets, który w lipcu poszedł w górę jedynie o 3,5 proc. Można więc powiedzieć, że do maksimum wykorzystana została poprawa nastawienia globalnego kapitału do rynków wschodzących, a nawet zaryzykować tezę, że zagraniczny kapitał zaczął dostrzegać silne fundamenty polskiej gospodarki. Potwierdzeniem tego przypuszczenia może być także dobre zachowanie się naszej waluty oraz obligacji skarbowych. Mimo umocnienia się dolara wobec koszyka głównych walut, złoty zyskał wobec „zielonego” ponad 2 proc., a rentowność naszych dziesięcioletnich obligacji skarbowych przez większą część miesiąca utrzymywała się w przedziale między 3,1 a 3,2 proc., nie reagując nerwowo na silniejszy w drugiej połowie lipca wzrost rentowności obligacji amerykańskich w okolice 3 proc.
Pod koniec lipca WIG20 i WIG dotarły w pobliże lokalnych szczytów z kwietnia i maja, co zdecydowanie poprawiło sytuację techniczną indeksów, a w przypadku sprzyjających okoliczności zewnętrznych daje szanse na kontynuację wzrostowej tendencji w kolejnych miesiącach oraz na bardziej trwałe przełamanie negatywnej tendencji z pierwszej połowy roku. Pojawiły się też pierwsze oznaki możliwej poprawy kondycji w segmencie małych i średnich spółek. Choć sięgające niespełna 3 proc. lipcowe wzrosty mWIG40 i sWIG80 nie wyglądają zbyt imponująco, to jednak w drugiej połowie miesiąca oba indeksy ruszyły wyraźniej w górę, po wcześniejszym osiągnięciu ważnych poziomów technicznego wsparcia. Choć wskaźnik najmniejszych firm wciąż znajduje się ponad 20 proc. poniżej szczytu z kwietnia ubiegłego roku, a więc nadal można mówić, że znajduje się w fazie bessy, to jednak przecena nie tylko została powstrzymana, ale jej skala systematycznie się zmniejsza. Biorąc pod uwagę atrakcyjne wyceny akcji wielu małych spółek, można liczyć na stopniowe odradzanie się popytu i kontynuację zwyżki. mWIG40 w lipcu do 14 proc. zmniejszył skalę spadku od szczytu ze stycznia obecnego roku i także próbuje poważniejszego odreagowania, które może doprowadzić do przełamania niekorzystnej tendencji. Choć aktywność inwestorów wciąż pozostaje na niezbyt wysokim poziomie, a kapitału w akcyjnych funduszach inwestycyjnych nie przybywa, to jednak wolumen obrotów od kilku miesięcy jest w miarę ustabilizowany, co świadczy o tym, że są jeszcze amatorzy lokowania kapitału w akcje małych i średnich firm. Szansy na zyski mogą oni upatrywać nie tylko w typowej dla giełdy cykliczności, zgodnie z którą, co spadło, prędzej czy później wzrośnie, niskich wycenach akcji oraz w niskich wycenach akcji, ale także w perspektywie poprawy wyników finansowych spółek.
Trwający sezon publikacji raportów finansowych za pierwszy kwartał i pierwsze półrocze, dostarcza już pierwszych coraz bardziej wyraźnych powodów do optymizmu. Odnosi się to zresztą do firm o różnej wielkości. Pozytywnych zaskoczeń w ostatnim czasie dostarczały zarówno spółki wchodzące w skład WIG20, jak na przykład Orange, czy PGNiG, jak i firmy średniej wielkości, jak choćby PKP Cargo, czy Forte. W większości przypadków dobre wiadomości skutkowały dużymi, a czasem spektakularnymi zwyżkami notowań. Wiele wskazuje na to, że druga połowa roku będzie dla sporej części firm jeszcze bardziej udana pod względem wyników finansowych.