Czerwcowe posiedzenia głównych banków centralnych, które odbędą się już w tym tygodniu, mogą mieć decydujące znaczenie dla rynków finansowych przynajmniej w perspektywie średnioterminowej, obejmującej najbliższe miesiące. Stanie się tak, jeśli ich deklaracje będą jednoznaczne i tak zostaną przez inwestorów zinterpretowane. Powinny one przesądzić o relacjach między euro i dolarem, a to właśnie ten czynnik ma kluczowy wpływ na sytuację w pozostałych segmentach rynku finansowego. Szczególnie wyczulone na kondycję dolara są waluty i giełdy krajów zaliczanych do emerging markets, a więc także złoty i warszawski parkiet. Umocnienie się amerykańskiej waluty byłoby dla nas niekorzystne, chyba że globalny kapitał zacząłby różnicować swoje nastawienie do rynków wschodzących i dostrzegł atuty polskiej gospodarki. Dobre opinie i prognozy wiodących światowych instytucji finansowych w tej ostatniej kwestii na razie nie przekładają się na decyzje, w szczególności dotyczące naszego rynku akcji, ale może się to zmienić.
W przypadku amerykańskiej polityki pieniężnej sytuacja jest dość klarowna. Fed w czerwcu niemal na pewno podwyższy stopę procentową, a jedyną niewiadomą jest tempo, w jakim będzie dokonywał następnych ruchów. Oceny dotyczące perspektyw amerykańskiej gospodarki i inflacji oraz projekcje przedstawicieli komitetu otwartego rynku powinny pozwolić na oszacowanie, ile podwyżek stóp czeka nas jeszcze w tym roku. Jeśli te szacunki będą się skłaniały w kierunku jeszcze dwóch podwyżek, dolar może się umocnić.
Jednak o tym przesądzi nie sam Fed, ale także postawa europejskich władz monetarnych. EBC powinien zadeklarować, czy program skupu obligacji zakończy się w planowanym na wrzesień terminie, czy też zostanie przedłużony, a także określić perspektywę dalszy posunięć, a więc ewentualnych podwyżek stóp procentowych. Dopiero zestawienie deklaracji i decyzji Fed oraz EBC przesądzi o tendencjach na rynkach finansowych.