Lipcowy wzrost WIG20 o ponad 3 proc. co prawda nie daje temu indeksowi miejsca w światowej czołówce, ale potwierdza jego siłę i chęć kontynuacji zwyżki. W segmencie średnich firm widoczne jest niezdecydowanie, a małe spółki wyraźnie wypadły z łask inwestorów.
Majowa spadkowa korekta, która odstraszyła sporą cześć rodzimych inwestorów od warszawskiej giełdy, nie okazała się złą wróżbą, a sprzedający wówczas akcje mają czego żałować. Dotyczy to w szczególności dużych spółek, których indeks wzrósł w lipcu o 3,2 proc. i jest o 5 proc. wyżej niż na początku drugiej połowy maja. Jego zachowanie sugeruje, że to jeszcze nie koniec ruchu w górę. Można przypuszczać, że jego główną siłą napędową wciąż pozostaje napływ kapitału zagranicznego na rynku wschodzące. MSCI Emerging Markets zyskał w lipcu ponad 5,5 proc. i dotarł do poziomu najwyższego od wiosny 2011 r. Wyżej jest już tylko historyczny szczyt z 2007 r. Warto zauważyć, że hossa na rynkach wschodzących trwa od lutego ubiegłego roku, wynosząc indeks w górę o 62 proc. oraz że każdy z ostatnich siedmiu miesięcy kończył się jego zwyżką. To świadczy o sile i trwałości tej tendencji, której nie powinna zastopować nawet poważniejsza korekta. Na tym tle osiągnięcia WIG20 prezentują się nieco skromniej, ale tylko patrząc z naszego punktu widzenia. Z perspektywy inwestora zagranicznego, WIG20 w ujęciu dolarowym zyskał dokładnie tyle samo, co MSCI Emerging Markets, ale w długoterminowym horyzoncie wciąż ma wobec niego spore zaległości. Biorąc pod uwagę kondycję polskiej gospodarki i widoki na jej utrzymanie się w dobrej formie, jest szansa na zmniejszenie tego dystansu, co może mieć miejsce już w najbliższych miesiącach.
Takiemu scenariuszowi sprzyja bardzo dobra postawa spółek z branż energetycznej i surowcowej oraz korzystne perspektywy dla sektora bankowego. Producenci i dystrybutorzy prądu zdecydowanie poprawili wyniki finansowe, a dodatkowo pomaga im wsparcie ze strony regulacyjnej, głównie związane z kosztami rynku mocy. Rosnące ceny miedzi i węgla sprzyjają zwyżkom notowań akcji KGHM i JSW, które w lipcu przekraczały 10 proc. Z kolei banki, które i tak radzą sobie całkiem dobrze, będą korzystały z poprawy koniunktury w gospodarce i finansowania inwestycji oraz perspektywy podwyżki stóp procentowych, przy jednoczesnej redukcji obaw związanych z kredytami we frankach.
Biorąc pod uwagę fakt, że sektor średnich firm w znacznie mniejszym stopniu korzysta ze wsparcia ze strony kapitału zagranicznego, a krajowy płynie na rynek niezbyt obficie, optymistycznie należy ocenić zachowanie się mWIG40. Indeks zwyżkował w lipcu o symboliczne 0,5 proc., ale mimo to trzyma się w okolicy górnego ograniczenia trwającej od lutego konsolidacji i wciąż jest o ponad 50 proc. wyżej od dołka ze stycznia ubiegłego roku. Pozostawanie w niej przez tak długi czas, bez silniejszej korekty, można interpretować jednoznacznie optymistycznie. Choć potencjał wzrostowy na razie uległ wyczerpaniu, to jednocześnie nie ma chętnych do pozbywania się akcji. Zakres wahań od pół roku sięga zaledwie około 3-5 proc. W tym segmencie szczególnego znaczenia nabiera umiejętna selekcja papierów, związana z trafną oceną perspektyw poszczególnych spółek. Wiele z nich, charakteryzujących się dotąd mocnymi fundamentami, może nieco rozczarowywać słabszą dynamiką poprawy wyników finansowych, co przykłada się na reakcje inwestorów. Najnowsze i najbardziej jaskrawe przykłady to choćby Forte, Neuca, czy Budimex. Wiele wyjaśnić może się po publikacji raportów za pierwsze półrocze. Z pewnością nie zabraknie także pozytywnych niespodzianek w tym gronie.
Kontynuację słabej passy najmniejszych spółek tylko częściowo można tłumaczyć korygowaniem wcześniejszej silnej fali wzrostowej oraz brakiem dopływu kapitału do tej części rynku, wyraźnie widocznym po malejących obrotach. Powodem takiego stanu rzeczy jest też rozczarowująca w wielu przypadkach dynamika wyników finansowych firm. Poprawę na poziomie zysku netto notuje mniej niż połowa spółek wchodzących w skład sWIG80. Nic zatem dziwnego, że inwestorzy obserwujący wzrosty na rynku blue chips i wielu średnich firm, unikają tego segmentu. Indeks traci już czwarty miesiąc z rządu, a lipcowy spadek, sięgający prawie 3 proc., to najmocniejszy tego typu ruch od czerwca ubiegłego roku. Nie znaczy to jednak, że w składzie indeksu nie można znaleźć walorów dających satysfakcjonujące stopy zwrotu oraz spółek charakteryzujących się atrakcyjnymi wycenami i obiecującymi perspektywami.
Zróżnicowanie sytuacji w poszczególnych segmentach należy interpretować bardziej jako szansę niż powód do obaw, szczególnie w kontekście dobrej sytuacji makroekonomicznej i pozytywnych perspektyw w tym zakresie. Generalnie można powiedzieć, że nasz rynek znajduje się w fazie weryfikacji wcześniejszych oczekiwań, które w pewnym stopniu zostały już zdyskontowane oraz poszukiwania nowych impulsów i kierunków rozwoju giełdowej koniunktury.