W kwietniu indeks największych spółek zdeklasował światowych rywali, a marsz w górę odbywał się niemal bez przystanków. Nieco słabsze nastroje panowały jedynie w gronie małych i średnich spółek. Wzrostowa tendencja wciąż wydaje się niezagrożona, a ewentualna korekta nie powinna być powodem do zmartwienia lecz okazją do kupna akcji.
Kwietniowa zwyżka WIG20 o 9,2 proc. to najlepszy miesięczny wynik od marca 2016 r. To również wynik najlepszy wśród światowych parkietów. W tym czasie stanowiący najbardziej naturalny dla nas punkt odniesienia indeks MSCI Emerging Markets, wzrósł jedynie o niecałe 2 proc. Wskaźniki giełd we Frankfurcie i Nowym Jorku poszły w górę po około 1 proc. Węgierski BUX zyskał nieco ponad 4 proc., a najbliższe indeksowi naszych największych spółek wskaźniki parkietów tureckiego i greckiego, wzrosły po ponad 6 proc.
Nie ekscytując się jednak tymi porównaniami, warto przede wszystkim zwrócić uwagę, że zwyżka WIG20 wpisuje się doskonale w trwający od siedmiu miesięcy, a więc dobrze ugruntowany trend, który ulegał symbolicznym korektom jedynie w listopadzie ubiegłego roku i w marcu 2017 r. Powrót indeksu największych spółek warszawskiego parkietu w okolice 2400 punktów ostatecznie wymazuje złe wspomnienia, jakie kojarzą się z okresem od maja 2015 r. do września 2016 r., w którym WIG20 stracił jedną trzecią swej wartości. Jednocześnie otwiera się droga do kontynuacji hossy, choć może ona przebiegać już z nieco mniejszą dynamiką i prawdopodobnie napotkamy na niej na korekcyjne cofnięcia. Nie powinny one stanowić powodów do niepokoju, lecz zostać wykorzystane do uzupełnienia lub przebudowy portfela akcji. Trzeba jednak pamiętać, że jedną z głównych sił napędowych indeksu naszych blue chips jest napływ kapitału zagranicznego i dobre nastawienie globalnych inwestorów do rynków wschodzących. Jeśli więc wypatrywać zagrożeń, to mogą one wiązać się ze zmianą postrzegania atrakcyjności naszego parkietu z ich strony. Z fundamentalnego punktu widzenia nie ma żadnych podstaw do obaw o kontynuację hossy. Już pierwsze miesiące roku pokazują wyraźną poprawę kondycji polskiej gospodarki, a perspektywa kontynuacji tej tendencji w kolejnych kwartałach nie wydaje się niczym zagrożona. Do mocnej konsumpcji dołącza już ożywienie w inwestycjach, a poprawiająca się koniunktura na świecie dobrze wróży także eksportowi. Przy dobrze działających trzech motorach polska gospodarka powinna bardzo dobrze dać sobie radę także w horyzoncie wybiegającym dalej niż obecny rok. W takiej sytuacji można także liczyć na powrót wzrostów w sektorze małych i średnich firm, które powinny korzystać z gospodarczego ożywienia. Przejściowe osłabienie mWIG40 i sWIG80 doprowadziło do wychłodzenia wyśrubowanych wcześniej wskaźników wyceny i stworzyło dogodne warunki do odbudowy portfela i poszukiwania okazji po niewielkiej przecenie. O wyniki finansowe większości średnich firm można być spokojnym, a sytuacja techniczna mWIG40 w ostatnich tygodniach także uległa zdecydowanej poprawie, oddalając groźbę pogłębienia korekty. Wiele małych spółek wciąż zaś jeszcze czeka na to, by dostrzec ich walory.
W kwietniu uwaga inwestorów koncentrowała się jednak na akcjach największych firm. WIG Paliwa zyskał w skali miesiąca ponad 14 proc. Imponujące zwyżki przedstawicieli sektora paliwowego miały solidne podstawy w postaci poprawy wyników finansowych i dobrych perspektyw na przyszłość. Z dobrej koniunktury korzystały także spółki surowcowe, których subindeks wzrósł o prawie 9 proc. Ożywienie gospodarcze dyskontuje również sektor finansowy. Choć wyniki finansowe banków będą jeszcze w najbliższych kwartałach pod presją, a kwestia kredytów we frankach nadal może im ciążyć, WIG Banki poszedł w górę o ponad 7 proc., powracając do lokalnego szczytu z końca lutego. Banki powinny skorzystać zarówno z ożywienia gospodarczego i rozpoczynającego się boomu inwestycyjnego, ale także z perspektywy podwyżek stóp procentowych. Utrzymująca się w okolicach 2 proc. inflacja oraz zbliżająca się do 4 proc. dynamika wzrostu PKB powinna skłonić Radę Polityki Pieniężnej do podwyższenia kosztu pieniądza w pierwszych miesiącach przeszłego roku.
Charakterystyczny jest fakt, że beneficjentem napływu kapitału zagranicznego nie jest jedynie segment naszych największych firm, ale wyraźnie widoczny jest on również w przypadku złotego i rynku długu. Mimo trwającego w najlepsze cyklu zaostrzania amerykańskiej polityki pieniężnej, kurs dolara do złotego znajduje się na poziomie najniższym od października ubiegłego roku, a euro jest najtańsze od półtora roku. Kolejne przetargi świadczą o niesłabnącym zagranicznym popycie na polskie obligacje skarbowe. Rentowność papierów dziesięcioletnich nie przekraczała w kwietniu 3,5 proc., co oznacza spadek o ponad 0,3 punktu procentowego niż jeszcze kilka tygodni wcześniej.