Deklaracje Jerome Powella, jakie padły w przy okazji wstąpienia w Amerykańskim Towarzystwie Ekonomicznym, nie pozostawiają wątpliwości, że polityka pieniężna ulega wyraźnej zmianie, polegającej na odejściu od konsekwentnego podwyższania stóp procentowych, na rzecz postawy czekania i obserwowania sytuacji zarówno w gospodarce, jak i na rynkach finansowych. To jednoznacznie sugeruje wstrzymanie się z podnoszeniem kosztu pieniądza, przy czym Powell zręcznie argumentował, że ta decyzja wynika z wsłuchiwania się w obawy rynków finansowych, a nie z zagrożenia osłabieniem gospodarczej koniunktury w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie podkreślił, że gdyby zaszła taka potrzeba, Fed gotów jest nawet zmienić plany związane z ograniczaniem sumy bilansowej rezerwy federalnej.
Choć uczestnicy rynku od pewnego czasu spodziewali się złagodzenia polityki pieniężnej, w odpowiedzi na pogarszające się perspektywy amerykańskiej gospodarki, to jednak potwierdzenie zmiany nastawienia przez Fed stało się silnym impulsem dla giełd. Dow Jones i S&P500 poszły w górę po ponad 3 proc., a Nasdaq zyskał prawie 4,5 proc. MSCI Emerging Markets zwyżkował w reakcji na wypowiedzi Jerome Powella o ponad 3 proc. Jednak bardziej istotne niż początkowa euforia powinny być długoterminowe konsekwencje zmiany nastawienia Fed. Będą one sprzyjać szczególnie rynkom wschodzącym, na czym z pewnością ma szanse skorzystać warszawski parkiet.