Rok 2018 z pewnością nie zapisze się zbyt dobrze w pamięci inwestorów, ale wbrew obawom, kolejny ma szanse kończyć się w lepszych nastrojach.
Miniony rok dla posiadaczy akcji nie należał do udanych. Indeksy na niemal wszystkich światowych giełdach traciły na wartości, a niektóre dość mocno. Pod koniec roku głębsza spadkowa korekta zagościła nawet na Wall Street, gdzie jeszcze we wrześniu wskaźniki były na rekordowo wysokich poziomach. Powodów do obaw w 2018 r. nie brakowało. Jednym z głównych były sankcje gospodarcze, nakładane ze względów politycznych na liczne kraje przez Stany Zjednoczone i rozpoczęcie przez Donalda Trumpa wojny handlowej, wymierzonej przede wszystkim przeciw Chinom. To właśnie z tego względu oraz z powodu widocznego spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego, giełda w Szanghaju zanotowała największe, sięgające 25 proc. spadki. Wojna celna początkowo groziła też największym krajom Unii Europejskiej, a obawy o perturbacje w światowym handlu, wynikające z protekcjonistycznej polityki USA, mocno uderzyły w giełdę niemiecką, której główny indeks zniżkował o 18 proc. Trudno się temu dziwić, uwzględniając fakt, że niemiecka gospodarka jest silnie uzależniona od eksportu. Problemy polityczne i gospodarcze, w połączeniu z amerykańskimi sankcjami doprowadziły do załamania kursu tureckiej waluty i spadków na giełdzie w Stambule, sięgających 21 proc.
Drugim bardzo silnie oddziałującym na sytuację na rynkach finansowych czynnikiem była kontynuacja zaostrzania polityki pieniężnej przez amerykańską rezerwę federalną. Fed w 2018 r. dokonał czterech podwyżek stóp procentowych, podnosząc je do poziomu 2,25-2,5 proc., co wpłynęło na umocnienie się dolara oraz wzrost rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. Restrykcyjna polityka pieniężna USA i drożejący dolar negatywnie wpływały na rynki wschodzące. Indeks MSCI Emerging Markets zniżkował w związku z tym w ubiegłym roku o 15 proc., choć bardziej pod wpływem obaw, niż realnego zagrożenia pogorszeniem się kondycji gospodarek krajów rozwijających się, która w przypadku większości z nich pozostawała zadowalająca, poza wspomnianymi Chinami, Turcją oraz Argentyną.
Trzecim, bodaj najpoważniejszym źródłem obaw na rynkach finansowych, są widoczne już sygnały spowolnienia w globalnej gospodarce. Niemal wszystkie prognozy zakładają spadek tempa wzrostu PKB, przy czym nie ma właściwie regionu i kraju, który miałby tej tendencji uniknąć. Spowolnienie jest już zauważalne między innymi w Chinach, a przede wszystkim w Niemczech, gdzie w trzecim kwartale dynamika PKB obniżyła się z 2 do 1,1 proc., a w strefie euro z 2,2 do 1,6 proc. Impet traci też gospodarka amerykańska, co w połączeniu ze spodziewaną mniejszą dynamiką zysków spółek, stało się jednym z powodów pogorszenia się nastrojów na nowojorskim parkiecie i spadków indeksów w ostatnich miesiącach 2018 r. S&P500 kończył rok zniżką o 6 proc., Dow Jones tracił 5,6 proc., a Nasdaq Composite prawie 4 proc.
Na warszawskiej giełdzie sytuacja była zróżnicowana. Wycofywanie środków z funduszy inwestycyjnych, w przypadku części z nich związane z nadzwyczajnymi okolicznościami, doprowadziło do silnej wyprzedaży małych i średnich spółek. Przy ograniczonej płynności, szczególnie w segmencie najmniejszych firm, sWIG80 zniżkował o prawie 28 proc., a mWIG40 stracił 19,5 proc. Znacznie lepiej radził sobie segment największych spółek, zasilany kapitałem inwestorów zagranicznych. WIG20 od końca października do połowy grudnia poszedł w górę o 12 proc., mimo fatalnych nastrojów zarówno na emerging markets, jak i na giełdach rozwiniętych. Tym samym zmniejszył skalę rocznej straty do zaledwie 7,5 proc. Warto zwrócić szczególną uwagę na tę względną siłę, która może zostać utrzymana także w 2019 r.
Rozpoczynający się rok z pewnością nie będzie czasem łatwych i dużych zysków dla inwestorów, ale amatorzy akcji wcale nie stoją na straconej pozycji. W pierwszych miesiącach powinno dojść do rozstrzygnięć w większości kluczowych dla gospodarczej i giełdowej koniunktury kwestiach. A rozstrzygnięcia te nie muszą być negatywne. Są pierwsze sygnały wskazujące na możliwość porozumienia się Stanów Zjednoczonych i Chin w głównych spornych obszarach. Zakończenie wojny handlowej mogłoby stanowić poważny impuls wzrostowy dla światowych giełd. W najbliższych tygodniach powinno być jasne, na jakich zasadach przebiegać będzie wychodzenie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Trudno sobie wyobrazić, że obie strony nie zdobędą się na kompromis, otwierający drogę do dwuletniego okresu przejściowego, dającego czas na spokojne uregulowanie większości kluczowych kwestii dotyczących przyszłych relacji handlowych i gospodarczych. Nieco więcej czasu będzie trzeba do oceny skali spowolnienia w globalnej gospodarce. Wcześniej inwestorzy powinni uzyskać jasność co do działań Fed. Już na ubiegłorocznym grudniowym posiedzeniu przedstawiciele rezerwy federalnej złagodzili swoje poglądy dotyczące ścieżki zaostrzania polityki pieniężnej, zakładając że dwie podwyżki stóp procentowych w 2019 r., wobec pierwotnie planowanych trzech. Dodatkowo Fed uzależnia swoje decyzje w tej kwestii od rozwoju sytuacji w gospodarce.
Można zakładać, że w wyniku silnych ubiegłorocznych spadków, większość negatywnych scenariuszy została już przez inwestorów zdyskontowana, a szanse na pozytywny rozwój sytuacji są większe niż ryzyko dalszego pogorszenia się warunków, w jakich przyjdzie funkcjonować rynkom finansowym. Na korzyść warszawskiego parkietu wpływać powinna perspektywa utrzymania relatywnie wysokiego tempa wzrostu polskiej gospodarki, niskie wyceny akcji oraz poprawy sytuacji w zakresie przepływów kapitału, wynikającej z uruchomienia programu Pracowniczych Planów Kapitałowych.